Siedziałam na fotelu i patrzyłam przez okno, przez lornetkę. Pani Izabel, jak zwykle wyszła na spacer, ze swoim psem. Pani Basia, otwierała właśnie warzywniak, a pan Fred kłócił się o cenę gazety w kiosku. Zegar na wierzy wybił dziesiątą. Do drzwi zadzwonił dzwonek. Na progu stał kurier.
-Dzień Dobry! Paczka przyszła! Jak to się mówi w branży: Komu droga temu czas!
-Chyba raczej: Komu w drogę temu czas…- poprawiłam kuriera
-Faktycznie! Masz zupełną rację! To dla tego nikt mi nie daje napiwków!...- zapadła niezręczna cisza
-Takkk…. To ja może wezmę tę paczkę?
-To jest świetny pomysł!- powiedział, ale nie oddał mi pudełka.
-Yyyy, to ja… wezmę tę paczkę- powiedziałam, lekko wyrywając kurierowi pudełko
-Ale ze mnie gapa! – Już miał mi podać paczkę, gdy wypuścił ją z rąk- Uppssss! Ale ze mnie ciamajda! Oglądałaś smerfy- próbował zmienić temat- tam jest: Ciamajda, Papa Smerf, Osiłek…
-Tak! Oglądałam smerfy- powiedziałam, próbując ukrywać irytację. Podniosłam paczkę, ale kurier wyjął mi ją z rąk.
-Jaaa…. Chętnie ją wymienię. Wiem co jest w środku, bo wszystkie paczki otwieram… To znaczy, yyyyyy… Ja… To… Taki żart! Cha cha cha… Ale to śmieszne! To ja już pójdę- Powiedział i wyszedł. Szybko wróciłam do okna i wzięłam lornetkę. Kurier, po wyjściu z bloku, Poszedł na pieszo w stronę szosy. Zdziwiłam się. Przecież to jest jakieś 20 km drogi, bez żywej duszy. Jak on zamierza tyle przejść z paczkami? Szybko się ubrałam i pobiegłam za nim. Zaczaiłam się za budynkiem. W pewnym momencie, byłam tak znudzona czekaniem, aż kurier tędy przejdzie, że wyszłam z mojej kryjówki. Wtedy zdałam sobie sprawę, że stoję przed wielkim portalem. Bez zastanowienia, wbiegłam przez niego. To co zobaczyłam było przerarzające. Postacie disneya, które kiedyś uratowałam z zalanej wodą łazienki, teraz były pozamykane w klatkach. W pewnym momencie zobaczyłam kuriera, który mówił do postaci z bajek:
-Cha! Jak rozmawiałem z tą dziewczynką, mój pomocnik, wszedł przez okno i zchakował jej Librusa! Teraz ma wpisane miliony zadań domowych, więc nawet jeśli ją jakoś zawołacie, nie będzie miała czasu, żeby wam pomóc! Jak tylko zobaczłem, że mój pomocnik wychodzi, uciąłem rozmowę i wyszedłem!
-Nie ujdzie ci to na sucho- Krzyknęła Roszpunka
-Właśnie- potwierdził Olaf
-Będziesz miał wielkie kłopoty- ziewając powiedziała śpiąca królewna.
-Właśnie!- dodał Olaf
-I spędzisz mnóstwo czasu w więzieniu!
-Właśnie- znów powiedział Olaf
-Czemu tu stoję!?..- marudził smerf maruda, który był jedyną postacią nie z disneya.
-Dobre pytanie… Stoicie tu, bo już w krótce będziecie nagrywać bajki dla mnie, a ja będę bogaty!!!- krzyknął kurier.
Na ścianie zauważyłam portrety. Pod każdym z nich leżała broń z autografem osób ze zdjęć. Wzięłam nunczako z jednej z półek i po chwili kurier już leżał na ziemi. Szybko wypuściłam wszystkich z klatek i kazałam za mną biec. Portal już się zamykał, więc wszyscy przyśpieszyli. Gdy przeliczałam czy wszyscy już przez niego przebiegli, zabrakło mi jednej osoby. To był Olaf. Wiązał sznurówkę i podśpiewywał:
-Tu, tu, tu! Portal się zamyka! Tu, ty, ty! Zaraz zostanę sam! Tu, tu ,tu! O nie! Rozwiązała się! Wiążę od nowa! Tu, tu, tu…-ta piosenka, była w bardzo wesołym rytmie, jak na kogoś kto zaraz, zostanie ostatnią osobą w innym wymiarze, bez możliwości powrotu. Pobiegłam po niego i krzyknęłam:
-Olaf! Chodź!
-Sekundkę- odpowiedział okropnie spokojnym głosem- wiążę buta.
-Przecież ty nawet nie nosisz butów!
-Słuszna uwaga. Chodźmy więc- pogwizdując i podskakując podbiegł do portalu i jakby nigdy nic po prostu przeskoczył sobie przez niego. Ja wbiegłam do portalu dokładnie w chwili, w której się zamykał. Wylądowaliśmy na moim podwórku.
-Przepraszam?- zapytał Kopciuszek- Gdzie my teraz zamieszkamy?
-Yyyyyy… Chyba….- Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-O! Ooooo! Ja wiem! Ja!-Krzyknął Olaf- wprowadzimy się do Ciebie!- I zanim zdążyłam coś odpowiedzieć, wszyscy, z nie wiadomo skąd wziętymi walizkami, wchodzili do mnie do mieszkania i wtedy… obudziłam się. Słońce raziło mnie po oczach, bo żaluzje były otwarte. Podeszłam do okna. Wtedy za moimi plecami usłyszałam głos:
-Ej Olaf! Wiesz jak się gasi jajecznice?! Bo ja nie wiem…-krzyczała Roszpunka